Obecne:
-> KS Piaseczno
Kontakty kibiców 'niebiesko-czerwonych' z fanami Klubu Sportowego Piaseczno
już długo przed oficjalnym zawarciem zgody były bardzo sympatyczne i dość częste. Do spotkań dochodziło głównie przy okazji meczów Hutnika, z którym fani Piaseczna mają bardzo długo zgodę (najdłuższa sztama na Mazowszu, której czasu trwania obie strony nie potrafią określić), ale także przy innych okazjach. Było nawet tak, że jeden z głównodowodzących w ekipie KS-u (pozdro J.) gościł u Narwian na majówce. Można więc ówczesne stosunki na linii Narew-KS nazwać po prostu przyjacielskimi.
W czasie meczu w Piasecznie (wiosna'06) stoimy koło siebie. Ze strony kibiców Narwi na przeszkodzie do zawarcia zgody stały obiekcje co do zachowania się KS-u na swoim
wyjeździe do Grodziska Mazowieckiego.
Jednak w czasie jednego z wielu wspólnych "piwkowań", wszystko zostaje wyjaśnione i znikają przeszkody w zawarciu zgody. Tydzień przed oficjalnym przybiciem sztamy 1 z KS-u wspomaga nas na Ursusie (reszta nie dojechała, ach te korki na Puławskiej...). Zgoda zostaje zawarta 28 października 2006, w czasie imprezy po meczu Pogoń Grodzisk Maz. - Hutnik Warszawa na którym obecnych było 3 kibiców Dumy Kurpi. Od tamtej pory dochodzi do jeszcze częstszych spotkań między fanami obydwóch drużyn. Wzajemnie wspomagamy się na meczach, zarówno domowych jak i wyjazdowych.
Pisząc o fanach z Piaseczna nie można pominąć wątku ich świątyni, potocznie
zwanej 'Pierdolnikiem', gdzie dochodzi do odpraw przedmeczowych, a także towarzyskich weekendowych spotkań, w których coraz częściej uczestniczą także fani 'niebiesko-czerwonych'.
Na koniec należy napisać, iż zgoda ma się coraz lepiej oraz pozdrowić z tego miejsca wszystkich kibiców 'Koziołków'.

wkrótce pozostałe opisy...
Byłe:
-> Nadnarwianka Pułtusk
Przyjaźnie pomiędzy kibicami to rzecz tak sama oczywista jak nienawiść.
Nowe pokolenie Narwi też takowe posiadało i posiada.
Nadnarwianka Pułtusk *
Pierwsi prawdziwi kibice, których oglądaliśmy sobie w O-ce (jesień
2001), pierwszy nasz wyjazd też wypadł właśnie tam – pomimo jakichś tam
obaw, przyjęli Nas bardzo dobrze. Zgoda oficjalnie przybita została 18 maja
2002 a zakończona została 19 czerwca 2004. Teoretycznie wygląda to więc
całkiem nieźle – ponad dwa lata; niestety niezupełnie tak to wyglądało.
Zawierając tą sztamę oni byli naprawdę dobrą ekipą – przećwiczeni na
Łazienkowskiej, „starsi” – a My(?). Młoda, nieliczna ekipka
wchodząca powoli w kibicowski światek. Wiosną 2002 trójka od Nas była na meczu w
Pułtusku, a zgodę przybił nasz eksportowy znak firmowy;) w dniu meczu
Polska – Estonia. Okres największych kontaktów to jesień 2002 roku.
Wracając z naszego wyjazdu do Góry Kalwarii zajeżdżamy do Pułtuska na ich mecz
z rezerwami Legii – mieli spory młyn z bardzo dobrą oprawą
pirotechniczną jak na te „czasy” – stroboskopy i wulkany.
Widać było, że nasza
obecność przyjmowana była z pełną akceptacją…Tydzień później 4
fanów Nadnarwianki gości w Ostrołęce na meczu z Olimpią Warszawa – tu
niezłe ultras z naszej strony – balony i kilka wulkanów, ( których odpalenie
przyniosło nam sporą frajdę? oraz emocjonujący mecz na boisku –
wynik 4:4. Był to jeden, jedyny raz, kiedy byliśmy wspierani przez
Nadnarwiankę…
Najciekawsze wydarzenie tej zgody to awizowany w lokalnej prasie „mecz
przyjaźni” w Ostrołęce - 21. września 2002 roku – a więc w czasie
„ultras boomu”, co można było obejrzeć tego dnia na stadionie przy ul.
Witosa – 200 serpentyn, 80 wulkanów, 40 stroboskopów, sektorówka wraz z
napisem z liter wyciętych z kartonu. Fanów z Pułtuska pełen autokar bardzo
dobrej ekipy; Nas nawet, około 100, ale…skromna grupa aktywnych plus
„statyści” wyglądało może i nieźle na fotkach. Po meczu jakieś wymiany
szali, ale brak już jakiejś wspólnej imprezki – goście szybko wracają
do domów. Trzeba jednak przyznać, że ten mecz był jednym z najciekawszych,
jakie do tej pory odbyły się w O-ce, i jest pamiętany nawet przez
zwykłych sympatyków piłki – była to pierwsza oprawa na rewelacyjnym na „te
czasy” i ligę poziom.
Tydzień później jadąc na nasz mecz do Piastowa
zajeżdżamy w „trójkę” na Nadnarwianka – Olimpia – jesteśmy tam w
pierwszej połowie, a cały mecz ogląd 4–ta osoba od Nas. Na płocie obok
flag miejscowych wisi i nasza…Wiosna 2003 rok to „mecz przyjaźni” w
Pułtusku – Nas 16 z kilkoma flagami (mecz w środę) oraz bodajże 3
wulkanami i bardzo dobrym dopingiem. Miejscowi zaczęli już powoli schodzić z tonu,
już nie było ich po 100 osób – na tym meczu kilkudziesięciu bez oprawy
– atmosfera poprawna, ale daleka od jakichś grubych melanży itp. –
oczywiście stoimy razem
. Jadąc na ostatni wyjazd do Łomianek dzwonimy do Nich
proponując zabranie się z Nami autokarem – niestety nikt od nich nie
pojechał – a na miejscu czekał już inna ekipa? Był to w sumie taki
moment przełomowy – My będąc już w pełni „kumato –kumaci” zaczynamy
się troszkę zastanawiać nad sensem tego wszystkiego – ale na każdym
naszym meczu normalnie dalej pozdrawiamy Nadnarwiankę…Sezon 2003/04 to już
agonia tej przyjaźni. Jesienią Nas 30 w Pułtusku na meczu Narwi –
miejscowych mało, mieli jakieś nieporozumienia z klubem – atmosfera bardzo
smutna.
Wiosną ok. 25 osób z Pułtuska jest na rewanżu – tu podejmujemy
ostatnią próbę reanimacji sztamy – dajemy sobie czas do końca sezonu – w
przypadku braku poprawy zgoda miała się oficjalnie skończyć – i tak się
właśnie stało. W skrócie pisze się zazwyczaj – brak kontaktów.
Podsumowując tą „przyjaźń” – nie zostało po niej zbyt wiele wspomnień,
choć zawsze czegoś mogliśmy się od silnej wtedy ekipy z Pułtuska
nauczyć. Nie podpasowaliśmy sobie, bywa…Na koniec jeszcze taka refleksja
– gdzie dziś jesteśmy My, a gdzie Oni? ?
*- tekst pochodzi z jesieni 2005 roku (miał być umieszczony w zinie,
którego wydanie nie doszło do skutku z "pewnych" powodów)
-> Victoria Kałuszyn Wszystko zaczęło się 27 lutego 2005 roku, kiedy to 15 kibiców Narwi wybrało się Turniej Kibiców VK rozgrywany na hali w miejscowości o uroczej nazwie Suchożebry (miejsce 6 zajęliśmy, na 8 drużyn). O Victorii było wtedy głośno, sporo ich jeździło na wyjazdy itp. itd., ale z racji niskiej klasy rozgrywkowej (siedlecka A klasa) praktycznie nikt ich nie widział:) Tuż po rozgrywkach piłkarskich z inicjatywy VK miały miejsce pewne rozmowy z nami i Hutnikiem. W ich trakcie ustalono, że VK i Narew łączyć ma układ do końca rundy wiosennej (ta propozycja niespodzianką dla nas nie była, bo ludzie są tacy gadatliwi hehe...). W trakcie rundy wiosennej zgodnie z ustaleniami VK wspiera Nas: - na meczu z Pogonią Siedlce w Ostrołęce 16.04.05 < z Kałuszyna 12 osób z flagą + gościnnie z nimi 2 osoby z Ich zgody tj. Orła Parysów – samej Narwi w młynie ponad 150 osób z dobrą oprawą (m.in. sektorówka, race) z bardzo dobrym dopingiem. A że dopisali wyjątkowo i kibice gości (14 osób z Pogoni Siedlce z flagami, drobną pirotechniką i dopingiem) to meczyk był bardzo dobrym widowiskiem na trybunach; - oraz w teoretycznie niegościnnym Sierpcu (21.05.05) gdzie oprócz 25 osób z O-ki i jednej z W-wy jest 9 fanów z Kałuszyna wraz z flagą, a że strach ma wielkie oczy to nie działo się nic złego oprócz autobusu, który się nam psuł co 10 km. Narew wspomagała Victę na wyjeździe w Kołbieli w bodajże 9 osób z flagą, oraz w 9 (w tym jeden Hutnik) w Kałuszynie na Victoria – Orzeł, na którym świętowano awans Victy, utrzymanie w A klasie Orła oraz przyjaźń pomiędzy w/w klubami. 2 lipca 2005 na III turnieju kibiców w Ostrołęce jest 15 osób z Kałuszyna, wraz z którymi na imprezie poturniejowej podejmujemy decyzję, że układ pomiędzy nami zmienia się w zgodę. Niestety, zgoda padła bardzo szybko, z naszej inicjatywy, a spowodowane to było zachowaniem osób z VK wspomagających Nas na ciekawym wyjeździe do Grodziska Mazowieckiego 10.08.2005 r. Formalnie poinformowaliśmy Victorię o naszej decyzji w czasie naszego wyjazdu do Siedlec, gdzie VK zebrała się żeby Nas wspomóc. Tak więc 19.09. 2005 roku oficjalne przyjazne koneksje pomiędzy Narwią a Victorią przeszły do historii. Podsumowując tą krótką, lecz dość intensywną znajomość trzeba podkreślić, że jak na klasę rozgrywkową, wielkość miasta (ok.3000 mieszkańców?) fani VK byli dobrze zorganizowaną ekipką ultras. No i w jednej dziedzinie byli mistrzami – nigdzie nie robiono takich wystawnych baletów jak w Kałuszynie, o czym mieli okazję się przekonać kibice z O-ki. Jak w Kałuszynie odbierano zgodę z nami, o to trzeba by już było zapytać samych zainteresowanych :)
-> Hutnik Warszawa |